WIEDŹMA

Jane byłą w bibliotece, gdy pan Rochester znalazł ją tam i rozkazał, aby poszła za nim, a gdy to zrobiła rozkazał jej siadać (jakoś trudno przez gardło przechodziło mu słówko ?proszę? jakby nigdy go nie używał i nawet, jeśli je już wypowiedział, stanowczo nie brzmiało jak prośba). Jane myślała, że jest zły na nią, bo bez pozwolenia brała książki z biblioteki?pan Rochester był mocno zdziwiony, że przeprosiła za to, że bez pozwolenia je zabierała?rozmowa z nim była dziwna: nie zawsze Jane wiedziała, o co mu chodzi?a może tak wyglądały rozmowy między kobietami i mężczyznami? Tylko skąd ona miałaby to wiedzieć, wychowana w Lowood i za cały wzór mężczyzny mając surowego bezlitosnego duchownego?
Pan Rochester był jednak najwidoczniej spragniony towarzystwa, jeśli wzywał ją do siebie na rozmowy?siedziała cicho i cierpliwie, gdy opowiadał jej o swoich podróżach i sobie samym, aż w końcu zdziwiony tym, że zwierza się jej znowu nazywał ją wiedźmą, bo jak inaczej miał sobie wytłumaczyć tę chęć opowiadania jej tego wszystkiego?

about author

admin

related articles